Czy opłaca się robienie kartek na sprzedaż? cz.1

Witajcie.
Długo biłam się z myślami, czy zabierać się za publikowanie postów o tej tematyce-
 ZARABIANIE NA WŁASNYM RĘKODZIELE. 
Ostatnio z powodu nadmiaru obowiązków nie mogłam nawet regularnie publikować postów na blogu, a co dopiero rozpisywać się bardziej i to jeszcze w ramach cyklu!

Jednak... jednym z moich noworocznych postanowień 
(tak, tak miewam je czasami, średnio raz w roku) był powrót do blogowania, do zaglądania na blogi, które mnie zawsze inspirowały i do pracy twórczej dla siebie, po swojemu i na własnych warunkach. 
Dodatkową motywacją był dla mnie nasz nowy sklep internetowy Warsztat-24, który wraz z mężem otworzyliśmy po dwóch latach odkładania na później. Większość z Was doskonale się pewnie orientuje, że każdy ze sklepów z materiałami do scrapbookingu, mixedmedia czy jakichkolwiek innych technik rękodzielniczych musi mieć wsparcie w postaci bloga i stron w mediach społecznościowych- to tam się reklamujemy i dzięki zdolnym osobom z DT możemy pokazywać jakie możliwości mają narzędzia, materiały, preparaty, które są w sprzedaży. Dzięki temu klient nie kupuje kota w worku- dokładnie widzi jak prezentuje się np. scrapek z wykrojnika, kolor mgiełki użyty w pracy, albo tekturki dodane do kompozycji.
Zatem i ja musiałam poprzestawiać priorytety i zaangażować się bardziej w blogowanie i publikowanie swoich prac w Internecie, oczywiście z przyjemnością do tego wracam :) Przez ostatnie dwa lata najważniejszy był stacjonarny Warsztat i to co się w nim działo. 

Wracając do odpowiedzi na zadane w tytule pytanie. 
Czy domyślacie się dlaczego to będzie cykl postów, a nie jeden? 
Absolutnie nie dlatego, że  mam niespełnione ambicje grafomańskie ;)
Odpowiedź to jednocześnie (i niestety na samym początku) bardzo zła wiadomość 
- to nie jest temat łatwy i prosty, tak jak i samo robienie kartek na sprzedaż- nie jest łatwe i proste.
Będą też dobre wiadomości więc nie zrażajcie się!

Żeby Wam rzetelnie wszystko opisać muszę zacząć od początku, ale nie uciekajcie jeszcze!
Nie zacznę od zamierzchłych bardzo czasów mojego dzieciństwa :) Ba! nawet początków działalności nie będę Wam tutaj streszczać, bo to wszystko już znajdziecie w jednym z postów z przed ponad dwóch lat! 
Zajrzyjcie koniecznie klikając na tytuł:


Ten post, a raczej zainteresowanie nim i ilość odsłon, świadczy o wadze tematu i jego aktualności. Wiedząc jak wielu z Was czytało go, zastanawiając się,  czy nie spróbować pracy  na własnej działalności gospodarczej było też dla mnie argumentem za publikacją rozpoczynającego się dzisiaj cyklu.
Dlatego przeczytajcie go zanim "polecimy dalej z tematem".

Zaczynamy ponownie od prywaty, no ale inaczej się nie da. 
Oderwana od kontekstu sytuacji rodzinnej historia mojej działalności może się Wam wydać niezrozumiała.

Polecany powyżej post pisałam w maju 2015r.
Skończył mi się preferencyjny ZUS a w sytuacji rodzinnej, w jakiej się znalazłam nie dałam rady działać zawodowo codziennie po kilkanaście godzin na dobę.
Co zajmowało mi tyle czasu i co się zmieniło w kwestii rodzinnej opisałam także w poście powyżej podlinkowanym, sami więc widzicie- to lektura obowiązkowa ;)

Co się jeszcze zmieniło? Mój mąż także zajął się tworzeniem, ale dla niego pasją stało się wycinanie z drewna dekoracji, które z kolei fantastycznie można wykorzystać do ozdabiania w różnych technikach i co z wielką przyjemnością często robię, zobaczcie sami:
Story Wood

Dlatego kiedy ja nie mogłam już tak intensywnie pracować 
opłacanie składek ZUS w pełnym wymiarze nie było możliwe.
Natomiast większy sens miało zarejestrowanie działalności na męża, bo to on poświęcał coraz więcej czasu na dodatkową działalność poza swą pracą zawodową.

Kiedy w styczniu 2016r. nasza najmłodsza córka poszła do przedszkola, postanowiliśmy zrealizować coś co już dużo wcześniej pojawiło się jako pomysł, ale zarzucony z powodu braku czasu i możliwości.
Wynajęliśmy lokal na działalność gospodarczą.
 Lokal o wielkości 97m2
Dlaczego taki ogromny? Absolutnie nie dlatego, że moje przydasie w domowej pracowni zajmowały aż tyle miejsca. Od początku mieliśmy świadomość że samymi kartkami niczego nie utrzymamy. Natomiast wynajmowałam pracownię w miejscowym ośrodku prowadząc tam warsztaty rękodzieła, więc przeniosłam ją do siebie- oszczędziłam trochę na tym, ale to i tak nie pokrywało kosztów wynajęcia dużego lokalu. 
Zatem co jeszcze? 
Nagle okazało się. że w moim mieście pojawiło się zapotrzebowanie na organizację urodzin dla dzieci w innej formie niż plac zabaw, zjeżdżanie i kulki. 
Kreatywne urodzinki! 
Ten pomysł, mimo że błyskawicznie podchwycony przez bliższą i dalszą konkurencję bardzo nam pomógł w utrzymaniu lokalu.
Już wtedy miałam duże doświadczenie w warsztatach z dziećmi, więc dorzuciłam do oferty Warsztatu kreatywne cotygodniowe zajęcia dla dzieci i to był strzał w dziesiątkę, zainteresowanie było tak duże, że szybko powstały dwie bardzo liczne grupy!
Potem, poniosła mnie fantazja podczas wakacji zorganizowaliśmy półkolonie, bo jako rodzic sama wiem, że zorganizowanie opieki podczas wakacji dla dzieci nie jest łatwe.
O organizowaniu półkolonii mogłabym osobny cykl postów stworzyć, a my przecież mieliśmy o kartkach...
No i gdzie one w tym wszystkim?
W międzyczasie powstawały, ale sama już nie dawałam rady ogarniać wszystkiego plus trójki dzieci i wtedy z nieba spadła nam Renia. Najpierw był staż, a potem zatrudnienie na stałe, bo w tej chwili nie wyobrażam sobie jak Warsztat funkcjonowałby bez niej.
Dzisiaj zdecydowaną większość zamówień realizuje Renia, która po prostu błyskawicznie nauczyła się robić piękne kartki, pamiątki, zaproszenia, do tego ma świetny kontakt z klientami (pamiętacie 5 przykazań z posta Scrapowanie czy zarabianie?)
Ja kartek robię dużo mniej niż powiedzmy przed dwoma laty.
Nieliczne pokazuję tutaj. Nie wszystkie zdążę sfotografować, nie wszystkie także chcę fotografować, bo po prostu uważam, że nie warto... to dość brutalna rzeczywistość, ale nie będę owijać w bawełnę, o gustach się nie dyskutuje, a ja muszę zarabiać i jeśli komuś coś się bardzo podoba, a mi wręcz przeciwnie? 
Mogę powiedzieć klientowi, że czegoś nie wykonam, zdarza się to bardzo rzadko, raczej w Warsztacie narzucamy własny styl, ale jeśli komuś bardzo zależy na pamiątce nie w moim guście, to powiedzmy, że szukamy kompromisu :)
Po tym długaśnym wstępie nagrodzę Was kilkoma wskazówkami,
 jakie miałabym dla osób początkujących w tej dziedzinie:

1. Zanim podejmiesz decyzję o wydaniu majątku na wszystkie przydasie dokładnie się zastanów co potrzebujesz.

Ja kupiłam gilotynę po trzech latach tworzenia kartek na sprzedaż!
Wcześniej używałam nożyczek, linijki, nożyka- podstawowych narzędzi, które znamy z zajęć w podstawówce- to nasze ręce i NASZE pomysły odgrywają największą rolę!
Maszynkę do wycinania i wytłaczania kupiłam baaardzo późno, w ogóle nie odczuwałam je braku, robiłam np takie kartki:
 Wiosna w Paryżu
Jedyne czego potrzebowałam to były papiery do scrapbookingu!
chociaż i bez nich można tworzyć:
Kartka na Kryształowe Gody.
Mam też to szczęście, że robieniem kartek zajmowała się jednocześnie moja młodsza siostra, która uwielbiała wszelkie nowinki, łatwo je wyłapywała, a ja sobie zawsze u niej mogłam podpatrzeć, czy to dla mnie :)
Na bloga Lindy zajrzyjcie koniecznie:
Made by Groszek

2. Dokładnie przekalkuluj ile osób jest już Twoimi klientami, jak często zamawiają i przede wszystkim czy wracają?

Ja śmiało mogę powiedzieć, że dzięki jednej z moich dobrych koleżanek, która jako pierwsza kupowała i wspierała -skutecznie mnie polecając innym, mam  teraz ogromną lokalną grupę osób zamawiających regularnie personalizowane kartki i upominki. Prawie do zera spadła ilość zamówień z Internetu, od osób, które znalazły mnie przez bloga albo FB.
Kiedyś było odwrotnie, ponieważ wystawiałam prace np. na DaWanda i nawet Allegro (głównie masowe- zaproszenia i pamiątki komunijne).
Inna z koleżanek z kolei przyjmuje moje prace w komis do kwiaciarni- to także świetne rozwiązanie- raz w miesiącu się rozliczamy.
Oczywiście największą sprzedaż kartek mamy jednak stacjonarnie w Warsztacie- tak jak wspomniałam tutaj w tej chwili najwięcej działa zatrudniona u nas Renia. 

3. Co będziesz sprzedawać? Kartki? OK, ale konkretnie jakie?
No bo chyba masz jakiś pomysł na nie? 
Cudzymi się nie sugeruj-nie tędy droga! 

Ja najbardziej lubię tworzyć bez schematu czy projektu- ze sterty papierów i totalnego bałaganu na blacie roboczym same w ręce wpadają mi papiery i dodatki tworząc kompozycję jedyną i niepowtarzalną, szczególnie gdy pracuję na już napoczętych kolekcjach, ścinkach albo pod ręką mam przypadkowo jakiś nieoczywisty materiał...

Jeszcze w temacie własnych pomysłów- inspirujcie się tym co wokół, albo dostępnymi pod ręką materiałami ale niekoniecznie cudzymi pracami,
myślenie - "O! na tym można zarobić" 
kiedy się patrzy na cudzą pracę nie zaprowadzi Was daleko...


 ______________________________________________
Za tydzień napiszę o kosztach - jak je minimalizować, 
o różnych sposobach "produkcji" w zależności od oferowanego produktu- kartki, 
 oraz o reklamowaniu się i szukaniu odbiorców.

W kolejnych odcinkach pojawią się także porady dotyczące tego jakich kartek NIE ROBIĆ, 
jak podnosić swoje umiejętności i czy koniecznie trzeba jeździć na warsztaty;

a także:
 konkretne przykłady kartek na sprzedaż, tutoriale i tipy.
_____________________________________________


Żeby coś oprócz pisaniny Wam pokazać w dzisiejszym odcinku, poniżej znajdziecie zdjęcia kartek, jakie ostatnio zrobiłam.
Dlaczego akurat takie wybrałam- dowiecie się niebawem :)


Oto kartka, która może być bardzo uniwersalna- na każdą okazję!
(to też może być ważne przy tworzeniu na sprzedaż)



Przy jej tworzeniu wykorzystałam:


https://www.warsztat-24.pl/pl/p/Zestaw-wykrojnikow-kwiaty-serwetka/975https://www.warsztat-24.pl/pl/p/MASZYNA-TNACO-WYTLACZAJACA-A4-DP-Craft/972https://www.warsztat-24.pl/pl/p/Folder-do-embosingu-drewno/982
https://www.warsztat-24.pl/pl/p/Zestaw-papierow-do-scrapbookingu-Birdsong/968



I jej wersja uproszczona, czyli z mniejszym nakładem pracy i środków 
- chociaż nie zawsze jest to regułą dla prostych kartek!


Podsumowując- mam nadzieję, że moje godziny spędzone przy komputerze miały sens i dzisiejszy post na coś się przyda.
Serdecznie zapraszam już teraz na kolejny odcinek z cyklu, który pojawi się za tydzień i oczywiście w międzyczasie na inne publikacje na blogu!

Na firmowym blogu Warsztat-24 możecie również zobaczyć 
inne prace z wykorzystaniem papierów Mintay!

Miłego weekendu!



Komentarze

  1. Milena,dziękuję Ci za poruszenie tego tematu, z niecierpliwością czekam na następne "odcinki"

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również będę podglądać... ciekawe spostrzeżenia 👍

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam z zapartym tchem,
    z niecierpliwością czekam na kolejne dobre rady :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo. Czekam na więcej. Życzę powodzenia 😀

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki Mileno. Ja rowniez czekam na kolejny odcinek

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki i czekam na kolejny cykl

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie napisane, ale jednak jest małe ale...osobowość Twórcy!!!! czyli mam na myśli Twoją!
    Masz niesamowity dar do zjednywania ludzi czego wielu osobom brakuje.I masz smykałkę do interesów, podążasz za potrzebami rynku. Masz charyzmę i widać, że niewielu rzeczy się boisz, to cechy równie ważne jak sam talent.

    Całuję
    Eva

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eva, bardzo mi miło czytać taką opinię na dodatek od Ciebie... dałaś mi tym komentarzem do myślenia chyba muszę coś jeszcze w nastepnych odcinkach umieścić, o czym zapomniałam, a co jest bardzo istotne przynajmniej z mojego punktu widzenia :)

      Usuń
  8. Ciekawy wpis, czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Sama prawda o kartkowaniu, ja już od kilku miesięcy planuję warsztaty dla dzieci i inne kreatywne zajęcia ale jakoś odwagi nie mam. Powodzenia we wszystkich planach, na pewno idealnie się rozwiną i zrealizują :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolina, bardzo dziękuję! Jestem pewna, że warsztaty z Tobą cieszyłyby się sporym zainteresowaniem i na pewno wspaniałym efektem by się kończyły, odwagi! !

      Usuń
  10. Bardzo ciekawy post! Dziękuję za ten "poradnikowy cykl" - czekam na ciąg dalszy. Życzę Wam powodzenia, sukcesów i dalszego rozwoju firmy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. I ja czekam na kolejne teksty :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję Ci za ten post! Dałaś do myślenia :) Ja ostatnio miałam fazę fazę kończenia mojej "kariery".. I nadal to rozważam.. Wiec tym bardziej Twój post dał mi wskazówki do przemyśleń.. Buziaki wielkie! I czekam na więcej 😊

    OdpowiedzUsuń
  13. Proszę wybaczyć, ale po Pani komentarzu na naszym blogu (odpisaliśmy), przyszliśmy jeszcze raz przeczytać Pani tekst, ale jakoś nie możemy się doszukać wspomnianych przez Panią podobieństw, chyba, że za podobieństwo treści uznaje Pani podział na śródtytuły. Cały pierwszy akapit to czysto pozycjonująca treść z linkami do Państwa firmy i użytymi słowami kluczowymi - u nas tego nie ma. Połowa artykułu to opis Pani konkretnego przypadku - u nas tego nie ma, ujęliśmy temat globalnie, a nie personalnie. Jedyne, co łączy oba teksty, to wzmianka o nieudolnym kopiowaniu cudzych pomysłów i... tyle. Szkoda, że tak się złożyło, iż oba teksty zostały opublikowane w podobnym czasie, gdybyśmy wiedzieli, że artykuł na ten temat pojawił się 3 dni przed naszym, to zamienilibyśmy tematykę - bo zapewniamy, że mamy zaplanowanych na dzień dzisiejszy 20 różnych artykułów z tematów okołorękodzielniczych. No nic, mamy nadzieję, że nasze argumenty z odpowiedzi pod komentarzem na Papierowych Podarunkach do Pani trafiają, a jeśli nie, to trudno, nic więcej zrobić nie możemy. Mimo wszystko, życzymy powodzenia - tak w pisaniu, jak i w dalszej twórczości rękodzielniczej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony komentarz. Zapraszam ponownie!