Moje pierwsze ATC

   Każdy z nas ma coś, co wiecznie odkłada na później. Zazwyczaj to może mniej przyjemne obowiązki są tak odsuwane w przeszłość, ale niekiedy także te rzeczy, na które niestety brak czasu nam nie pozwala. U mnie było tak z ATC, małą uroczą formą karty, która wydawała mi się lekka, łatwa i przyjemna w wykonaniu. I niby się nie myliłam, ale ta "łatwa" to tak nie do końca ;) W każdym razie- powstało ich u mnie kilka ostatnio, w różnych technikach i seriach po 3 sztuki. 


   Do kolażowych cudnie nadają się stare egzemplarze "Przekroju"- piękne ilustracje plus sporo niebanalnych tekstów :)







   Kilka oczywiście powstało ze skrapowych ścinków, które nadają się do tego idealnie!









Mixedmediowe są także tłem dla prasowych wycinanek oraz... fragmentu z identyfikatora z pewnej imprezy, na którym mój kolega z pracy, utalentowany plakacista Damian Kłaczkiewicz umieścił szamotulską wieżę ciśnień w wersji odlotowej :D. To moje ulubione ATC i na razie nie chciałabym go wypuszczać na wymiankę, ale pozostałe bardzo chętnie :)





 Jeśli wspominam tu o utalentowanych osobach to warto wspomnieć, że wszystko co powinniście na początek wiedzieć o ATC znajdziecie na:

 blogu Agnieszki Posłuszny z Latarni Morskiej TUTAJ ,

albo TUTAJ na Blogu Kreatywnym, gdzie autorką artykułu jest Tores.


Komentarze